Niestety poziom dzieci i młodzieży w Polsce z każdym rokiem pikuje w dół. Coraz prostsze egzaminy i program nauczania, nie pomagają, a wręcz według wielu ekspertów bardzo szkodzą. Okazuje się, że promowana przez lata koedukacja, nie przyniosła sugerowanych efektów w rozwoju szkolnictwa. Wyższe uczelnie także poprzez masowe przyjmowanie studentów regularnie obniżają swój poziom.
Wartość ukończonej tylko szkoły średniej nie daje na rynku pracy niemal już żadnych szans na dobrą i stabilną pracę. Matura niestety stała się zbyt powszechna, a co jest zbytnio powszechne traci znaczenie. To samo zaczyna się dziać w sferze uniwersytetów. Obniżenie poziomu sprawiło, że każdy człowiek, cechujący się przeciętną inteligencją może zdobyć tytuł magistra.
Oczywiście obniża to rangę tego tytułu i nie budzi szacunku tak jak to było przed laty. Arkusze ocen świecą słabymi wynikami i na horyzoncie nie zapowiada się żadna rewolucja w szkolnictwie. Widać, że zbiurokratyzowanie jakie dotknęło nauczycieli i ogólna stagnacja jaka towarzyszy w placówkach państwowych zabija w uczniach zapał do nauki. Z pewnością obecne problemy mają także swoje przyczyny w wychowywaniu dziecka przez rodziców. Bezstresowe wychowanie okazuje się modelem, który doprowadziło młodzież do bierności intelektualnej i fizycznej. Brak wyznaczenia granic i zero wymagania od naszych pociech wpędzają młodzież w próżniacze zajęcia, co przekłada się później na wyniki w szkole. Również sytuacja ekonomiczna jest kryterium, które na to wszystko się nakłada.
Rodzice zajęci pracą nie mają czasu dla dzieci, które najczęściej pod okiem troskliwej, nadopiekuńczej babci stają się kapryśne i roszczeniowe. Nic dziwnego, że później nauczycieli przy otwieraniu straszy dziennik innych zajęć pozaszkolnych natomiast dzieci mają sporo. Rodzice chętnie wysyłają swoje pociechy na zajęcia dodatkowe zapominając jednocześnie, że dziecko potrzebuje kontaktu z rodziną. Wiele musi się zmienić, aby edukacja w Polsce wróciła do poziomu jaki prezentowała kilkadziesiąt lat temu.